życie pierwszoklasisty
Pierwszy września był dla mnie dniem ogromnych zmian. Dotąd znane gimnazjum, przyjaciele z którymi się spędzało czas, wspólna droga do szkoły, wspólne problemy, wydeptane wspólnie z dziewczyną ścieżki, wszytko znane i pewne. Nagle wszystko się zmienia-nowa szkoła, nauczyciele, koledzy, dojazdy do nowego, obcego miasta. Już nie mogłem spędzać tyle czasu ze starymi kolegami, miałem mniej czasu na wszystko, co nie było nauką . Na początku każdy czułby się dziwnie, w końcu nikogo tu nie znałem, nie wiedziałem czego się spodziewać. Jednak po jakimś czasie codzienna droga na przystanek stała się rutyną. Chociaż jest dużo więcej nauki niż w gimnazjum i często uczę się do późna, poranne dojazdy pozwalają nadrobić 20 minut snu lub doczytać potrzebne notatki.
Nauczyciele zyskali wymiar bardziej realny, a klasa szybko się zintegrowała. Nauczyłem się przede wszystkim gospodarować czasem. Mimo ogromu nauki, lektur do przeczytania i zupełnie nowych przedmiotów zawodowych, mam czas dla dziewczyny i dawnych kumpli. Poznałem nowe miasto. Pierwsze tygodnie były jednak straszne; nauka do późna, wczesne pobudki, autobus, szkoła. Trudno było się do tego przyzwyczaić, ale nie żałuję mojego wyboru.
Klasę - mimo wielu różnic (miejsce zamieszkania, innych znajomych) łączy niewątpliwie jedna pasja samochody-to dla nich tutaj jestem. Mam nadzieje, że szkoła ta pozwoli mi związać swoją przyszłość z samochodami.
Mój wybór był jednym z najtrudniejszych dotąd wyzwań i zarazem takim, od którego zależy bardzo wiele, bo moja przyszłość. Jest to pewny krok do samodzielności i dorosłości. Spada na mnie większa odpowiedzialność, ale i satysfakcja. Z każdym dniem przekonuję się bardziej o słuszności mojego wyboru. Wiem, że to samo czuje większość ludzi, którym życie się tak zmienia ! Życie pierwszoklasistów jest jednak przerażając:)...

Damian Ozon